Zapowiadały się piękne zbiory, do ostatniej chwili nic nie wróżyło klęski, a przynajmniej my niczego nie zauważyliśmy. Oj tam, że trochę owoców psuje się na drzewkach - to się przecież co roku zdarza... Aż tu nagle, dosłownie z dnia na dzień przepadły DOSŁOWNIE WSZYSTKIE owoce na wszystkich 8-miu drzewkach! Fakt że dużo padało, fakt że nie pryskalismy, fakt że wszystkie drzewka były w ub. roku starannie przycięte, wg uważnie oglądanych porad na ten temat. I niestety taka klapa! Zbiory owszem będą, bo trzeba teraz te wszystkie gnijące mumie dokładnie zebrać i usunąć z ogrodu. Mizeria i smutek. Co zrobiliśmy źle?