Rok temu jeszcze przed pandemią kupiliśmy z żoną działkę ROD. Miał to być taki sprawdzian, czy moglibyśmy w przyszłości budować dom z ogrodem. Działka była dość "stara" a jej "mieszkańcy" zaniedbani. Wszystko czego do tej pory się nauczyliśmy pochodziło z filmików YouTube, strony i live'ów Zielonego Pogotowia. Po roku wiemy już, że to świetna forma spędzania czasu, która po części stała się naszą małą pasją. Oczywiście jeszcze wieeeeluu rzeczy musimy się nauczyć, ale jest to bardzo przyjemna nauka. Do sedna, jabłoń która rośnie na działce jest stara i z opowieści sąsiadów posiada 25-30 lat (albo i więcej). Jej owoce w zeszłym roku były bardzo małe i niekształtne. Już wtedy wiedziałem, że trzeba będzie z nią podziałać, ale kompletnie nie wiedziałem jak. Zima była długa i dopiero teraz wziąłem się za pielęgnację. Moim motorem do działania był oczywiście film z przycinania jabłoni. Oglądając go z żoną, jako laicy trochę nie dowieżaliśmy, ale z drugiej strony co mieliśmy do stracenia? Kolejny rok z maleńkimi jabuszkami, które były niewiele większe od śliwek węgierek? No to zacząłem, skróciłem drzewo o dobre 1,2 metra, bo rosło za bardzo do góry. Drzewo po bokach również zostało skrócone i uformowałem je, aby rosło w boki. Przyciąłem pełno odrostów, a to wszystko nie za pierwszym razem, ale po trzecim podejściu. Ciągle widzę jakieś niedoskonałości i próbuje je wyeliminować. Efekt trzech moich podejść można zobaczyć na zdjęciu. Czy będą kolejne? Tego nie wiem, zobaczę jakie owoce będą w tym roku. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia przed, bo zmieniło się naprawdę sporo. Jako początkujący nie chcę przesadzić, chociaż profesjonalista posunął by się jeszcze dalej. Będziemy czekać na efekty :-)