Żeby poznać historie tego wpisu... cofnijmy sie do 2016 roku, kiedy to autor (ja :) ) wybrał sie na studia z dziedziny Architektury Krajobrazu. Od czasów gdy na chleb mówiłem 'pep' zastanawiałem się dlaczego i sąsiada na jednej jabłoni rosną zielone i czerwone jabłka jednocześnie. Tak tak, chodzi o szczepienie. Swoją ciekawość zaspokoiłem rok przed matura gdy dowiedziałem się na czym to polega. Na studiach zapisałem się do koła naukowego ogrosnikow, w którym bylem sam jako student. Dzieki pomocy i nauce jednego z doktorów nauczyłem sie szczepić drzewa. Wieść ta rozniosła sie po "mieście" i wraz z tym dostałem pytanie od jednej sympatycznej i bardzo skromnej Pani, ktora stała sie właścicielką kilkunastu hektarowego kawałka ziemii. Wraz z ziemią związany był stary młyn oraz sad. Owa Pani chciała przeszczepić owy sad na nowe drzewka bo jak to juz powszechnie jest wiadome... to co spadnie to juz do jedzenia sie nie nada. Gdyby ktoś mnie spytał, dlaczego podjąłem sie tego, to nie miałbym jednej odpowiedzi. Na pierwszym zdjęciu jabłoń 'Ananas Berżenicki ' której majestatu nie ukazuje zdjęcie, lecz po rozmowie z mieszkańcami okazało się , że rośnie tam od 5 pokoleń. Szacuje, że 150 lat moze mieć. Nie wierzyłem w to i na własną rękę szukałem wzmianek i zarysow w starych mapach niemieckich. Miejsce to zaznaczyłem czerwoną kropką. Ale zaraz... nie o szczepienia miało być a o ratowaniu. Otóż przyrosty roczne na tym drzewie osiągały 3/4 cm długości. Żeby sprowokować drzewo do wydania wilków które posłużyły do szczepienia, musiałem je przyciąć. Jak z ludzkim życiem tak i z życiem tak starych drzew, trzeba obchodzić się ostrożnie, gdyż każdy niewłaściwy ruch i cięcie... moze zwiastować zaschnięcie drzewa. Usunąłem suche i złamane pędy/konary, ryśnikiem wyskrobałem martwe, zbutwiałe drewno. Jabłoń owocuje corocznie, obficie ... z jedna wadą,, bo jest ona porażona przez parcha a w upalne i mokre lata daje o sobie znać tez mączniak. Konarom bocznym zapewniłem podpory. Wszystkie rany (tam gdzie sie sięga nawet z drabiny) zasmarowałem farbą olejną z dodatkiem fungicydu. Po cięciu w roku kolejnym pokazało się kilka wilków. Taka oto historia. Od 3 lat dbam o te i inne drzewa by dumnie reprezentowały krajobraz oraz pokazywały ząb czasu. Ps. na trzecim zdjęciu jest jabłoń 'Ksztela' której jedyne co to oczusciłem podszyt. Jest ona już na skraju swoich lat, opanowana przez hubiaka pospolitego. Czekam z niecierpliwością na konkurs pt. " Ratujemy stare grusze", bo wtedy bede mógł pochwalić sie ratowaniem poprzez cięcie i szczepienia, starych grusz które rosły w okolicach Grunwaldu :) Pozdrawiam!