Kroję drobno, wrzucam do kartonika i na kaloryfer. Szybko i skutecznie. Potem do pojemnika, a na wiosnę na grządki i potem w trakcie sezonu będę dokładać gdzie trzeba.
Szkoda mi było wyrzucać, a płynny nawóz że skórek trzeba mieć gdzie przechować. Pierwsze suszenie to były całe skórki, ale potem trzeba je mielić, pyli się to, na suszenie całych skórek potrzeba więcej miejsca... Ale usprawnilam to i już się cieszę że będę miała czym karmić moje kwiatki 🌼
Na ostatnim zdjęciu dla porównania: te jasnobrązowe to suszone i zmielone, a te prawie czarne to pokrojone i suszone.