Chciałam rzucić na el-papier kilka słów o gospodarce domowymi zasobami. Resztki roślinne wiadomo, kompost, chwasty wszelakie - nalewki, wyciągi, napary, gnojówki... i takie tam.. rozpisano się już też.. A ja rzeknę dobre słowo o popiele, choć to nie jego jeszcze czas.. Moje zasoby jak i doświadczenie są w temacie spopielania są. Tj popoil produkuję (póki co, bo mieszkam w mieście, choć na tyle daleko od betonu, że prawie jak na wsi). Choć kominków miastowi boją się jak diabeł się święconej wody, palimy póki nam jeszcze wolno, bo lubimy, a nasz palony jest dobrym, wysezonowanym kilka lat drewnem. sleży od ilości. Ale do meritum. Zużywamy odpad z palenia jako nawóz, bo po co to wyrzucać. Można popiolem sypać i opylać. Takie opylanie popiolem, jak na jednym z filmów Pana Grzegorza to uważam, że można co roku, jako typowe nawożenie. Popiół oprócz potasu i fosforu, bardzo cennego, zmienia także pH podłoża. Gdzieś czytałam, że dawka ok 100g na 1m2, działa alkalizująco, mniejsza od 50g dostawcza tylko składników bez istotnego wpływu na ph. Miałam problem z trawnikiem, objawiająca się minn. ogólną brzydotą, kiepskim wzrostem i mchem (wskaźnik zakwaszenia) , zaserwowałam więc mu terapię szokową, tj dwukrotnie, z przerwą roczną na odpoczynek, zasypałam solidnie trawnik popiolem(dawka pewnie wyszła jakas kosmiczna) , nawet z niedopalonymi zwęglonymi resztkami. Efekt leczniczy był widoczny już po roku. Teraz mam nie koszone łany, bo po tych latach, bez jakiegokolwiek innego nawożenia odbiły i rozrosły się te najsilniejsze z mieszanki. A mi to akurat specjalnie już teraz nie przeszkadza. Zabieram się za przerobienie trawnika na łąkę, taką z makami, margerytkami, bławatkami, dzikimi wilczomleczami i innym wsiowym kwieciem. Może pojadę na szaber na okoliczne łąki? I tak nie mam wyjścia, bo wokół domu są już wszędzie niekoszone przez miasto dzikie łąki, zamiast trawników, więc muszę się niejako dostosować.. Na duży plus, nie mam już plagi placków mniszkowych, bo w cieniu trawska wymarły naturalnie , golizny powstałe z rozrostu tych silnych traw są już mniej widoczne, a nawet nawiewane jesienią tony liści z okolicznych drzew łatwiej się grabi z powerzchni trawy. Niestety nie mogę powalczyć popiołem ze skrzypem na rabacie z różami, bo róże lubią kwas.. Ale podsypię tam, tak z rozsądkiem. I wszędzie indziej tam gdzie roślinki kwasu nie lubią.. Worki z popiolem z zeszłej zimy czekają w garażu..