Znowu nie wytrzymałam. Zleciłam zakup brosa na ślimaki. Paskudy, bezskorupne, śliskie i niesamowicie czepne, w ilości liczącej setki oblazły do dosłownie wszystko. Zżarły Bogu ducha winne róże, ogolily z liści prawie do zera hosty, konwalie i ciemierniki. O truskawkach, liliach nie wspomnę. Włażą dosłownie wszędzie, do domu, na okna. Siedzą w ziemi, pod trawą, pod liliowcami, całymi gniazdami. A do tego złażą się z całej okolicy, bo tu czeka ich niebiańska uczta. Niebieskie kulki czekają na nie. Druga puszka w pogotowiu brosa czeka.. Grggghhh... PS. Nasze winniczki i paseczkowe, nie robią zwykle tak dużych szkód. Dzielnie ręcznie do lasu