Czołem Grupa ✋ no miał być kolejny tekst w sobotę, o zmianach w ogródku oraz o nie przejmowaniu się, że czegoś się nie zrobiło na czas, ale wszystkiego nie da się ogarnąć i wrzucam dzisiaj takie przemyślenie o nieprzewidywalności losu. Bo jak nazwać to, że człowiek wychodzi na prostą, urodziny i święta ma z głowy, wolna sobota i powoli wieczorem, czuję, że mnie zaczyna coś rozkładać 🤷🏻‍♂️ potem człowiek chodzi taki nijaki i nic nie może robić. Nie wiem czy to mnie przewiało czy jednak jakaś reakcja alergiczna, ale pomału dochodzę do siebie (wczoraj przed snem zrobiłem grzane piwo z przyprawami korzennymi i rano już ból zatok minął). Narazie jednak nici z prac ogrodowych w tym tygodniu, bo jeszcze nie jestem do końca w formie. Jedynie mogę dopieszczać siewki, które siedzą grzecznie w domu (no niektóre przez te kilka dni za mocno ucierpiały lub powyciągały się). W sobotę trochę podziałałem - sypnąłem nawozem pod krzewy owocowe, trochę uporządkowałem rabatę, gdzie chcę posadzić dalie, trochę rzeczy poprzestawialiśmy (ciekawe czy ktoś zauważy zmianę tego elementu). Najważniejszą akcją było przesadzanie/przepikowanie kapustnych, o których pisałem w ostatnim poście. Po kilku konsultacjach postanowiłem zaryzykować, bo niektóre nie miały nawet liścia właściwego, ale rosnąc tak ciasno i tak nie miały wiele szans 🤷🏻‍♂️ dzisiaj sprawdzam i trzymają się, choć jedne się powyciągały (no takie uroki przesadzania roślin przed chorobą i po kilku dniach sprawdzania co z nimi jest 🤣). Podsumowując nie warto się przejmować na zapas, bo i tak nie można przewidzieć co przyniesie los. Dobra będę kończył, bo jeszcze muszę trochę odpocząć. Wrzucam kilka fotek i następny wpis, który planuje to już będzie podsumowanie kwietnia (nie wiem kiedy, bo 1.V będę na I Komuni u chrześniaka 🤷🏻‍♂️). Tak więc pozdrawiam Wszystkich i dużo zdrówka życzę, bo nigdy nic nie wiadomo ✋