Drodzy grupowicze: klęska urodzaju. Na fali szcześcia z nowego domu i pierwszego w życiu ogrodu oraz nudy podczas kwarantanny nasadzilam pomidory z nasion Kiepenkerl. nie spodziewalam sie, że wyrosna wszystkie...dosłownie 100%. Rosną dobrze mimo malej ilosci słonce. wszystko pięknie cudownie, ale okazało się ze jednak nie bede miala szklarni w tym roku. Nie pozwala na to czas i koszty. Będa jednak grzadki podwyzszone o wysokosci 60 cm (taki mamy material po budowie domu). zatem pomidpry bedą pod chmurką. nawet jesli cześć nie prztrwa to i tak pewnie bede robic konkurencje pudliszkom w keczupie. Rzecz w tym, że teraz (sic!) doczytalam ze te pomidory dorastaja do 2.5 metra nawet. podpowiedzcie co teraz. nie mam do czego ich doczepic...z gory tylko bezkres nieba. Czy można je obcinać zeby tak nie szalały do góry? A może paliki wystarcza? moze posadzic pod ogrodzeniem ale w ziemi a nie w podwyższonych grzadkach... Dodam ze sama mam 1.6 m wzrostu wiec sasaidom sie szykuje ustna komedia jal bede je sadzic.