Był sobie trawnik - różnorodny. Na części 4 - 5 metrów w kwadracie , postanowiłam posadzić dynie . W maju już miałam podrośnięte sadzonki Hokkaido i Piżmowej . Na trawie położyłam pasy tektury a pomiędzy nimi zdjęłam darń i wykopałam rowy na głębokość szpadla . Tę darń kładłam na tekturę zielonym na dół ,korzeniami do góry. Do rowów wkładałam jesienny kompost i zasypałam ziemią. Posadziłam dynie po cztery - za dużo ,wiem , bo rowki były za blisko. I wszystko było by dobrze 🥰 ale ....🎃 Pod koniec maja gdy było już ciepło nagle zaczęły pojawiać się inne sadzonki dyniowe. Coraz więcej , masakra jakaś . Zaczęłam się bać że nie odróżnię od moich . Namawiałam 3 sąsiadów i wyjmowałam kilka wiaderek już podrośniętych żeby sadzili u siebie . A skąd dyńki ? A z kompostu. Dzielne nasiona przetrwały zimę w kompoście. Dynia gdy już ma pierwszy owoc ,puszcza dodatkowy pęd zaraz obok , później jeszcze kilka .Gdyby rosła sama to można zostawić. Ale ja miałam kilkanaście , więc gdy dyńka już nabierze kształu to obcinam większość bocznych pędów W ten sposób ta pierwsza ma szansę szybciej dojrzeć . Dynie są bardzo sprytne . Gdy długi pęd ciągnie się jak wąż po ziemi to potrafi ukorzenić się w kilku miejscach - nawet w trawie . Korzenie są mocne ,grubości małego palca . Pierwsze hokkaido mam już na początku sierpnia. Zebrane dynie układam na ławce drewnianej żeby dobrze wyschły w słońcu . Wtedy dobrze się przechowują . Na zdjęciach oprócz rasowo odmianowych dyń , są też dynie z nasion kompostowych . Wiele dyn już zjedliśmy . Teraz będę pilnować żeby nie wyrzucać pestek do kompostu . Jedną największą ,olbrzymią dynię podjadał od dołu karczownik i było po niej . Pozdrawiam z talerzem zupy dyniowej🎃 -