
Wigosław Jakubowicz
Serce rośnie, nie tylko rośliny w moim ogrodzie.
No dzień dobry. Po tych słowach, niczym balsam dla duszy, niczym Red Bull dla ciała, moje serce się raduje. Serce odzyskane, po latach przerwy, dla ogrodu. Nareszcie zrozumiałem jak ciąć moje zaniedbane drzewka, zobaczyłem jak mi się odwdzięczają, jak wypiękniały, jak sobie radzą i prawdziwie żyją. Człowiek uczy się całe życie. Przynajmniej powinien. Dziękuję, choć dopiero niedawno zacząłem, znam ledwie po wierzchu... Nieodparcie w tej chwili wyziera z zakamarków mej pamięci, cytat z Pana Tadeusza: "Któż zbadał puszcz litewskich przepastne krainy, Aż do samego środka, do jądra gęstwiny? Rybak ledwie u brzegów nawiedza dno morza; Myśliwiec krąży koło puszcz litewskich łoża, Zna je ledwie po wierzchu, ich postać, ich lice, Lecz obce mu ich wnętrzne serca tajemnice: Wieść tylko albo bajka wie, co się w nich dzieje." W tym miejscu zawołam- nieprawda. Pan Tata wie wszystko, jeśli słowo puszcz zastąpić ogrodami. Słowo dziękuję to za mało. Wysyłam więc mnóstwo dobrych myśli dziękczynnych, prosto z mego serca, dla Pana Taty, dla Pani Michaliny, niewiasty przecudnej urody i posiadaczki równie cudownego głosu. Dzięki Wam zacząłem dbać o moje wiejskie rancho, wzbogacać o przeróżne rośliny i upiększać ten kawałek naszego świata. Dzięki Wam odnalazłem w tym swój cel na ostatniej już, emeryckiej ścieżce życia, nową pasję i szczęście. Tak, tam wśród lasów i zieleni mieszka szczęście i prawdziwe życie. Widać po Was i słychać, że jesteście szczęśliwi. Wasza relacja ojca z córką, przypomina mi moją relację z moją córcią Anią. Jesteście kochani. Napisałem "tam", bo z urodzenia jestem miejskim wychowem, podobnie moja żona, dzieci i wnuki. 16 lat temu nabyliśmy stare, zniszczone, poniemieckie gospodarstwo wiejskie na północnym skraju pradoliny Toruńsko - Eberswaldzkiej, pomiędzy puszczą Notecką a Drawską. Od pandemii i emerytury mieszkam tam 9-10 m-cy w roku, pozostałe 2-3 zimowe miesiące w mieście Poznaniu. Wróciłem stamtąd 20 grudnia, a już w najbliższą środę czmychnę z miasta, aby przycinać i bielić drzewka. Wcześniej tego nie robiłem, jeździliśmy tam dopiero w kwietniu. Skupiałem się na samodzielnym remoncie domu i stodoły. O ogród dbała tylko żona, głównie kwiatowy. Zielone Pogotowie odmieniło moje życie. Odmłodzę stare drzewa owocowe, będę dbać o wszystkie młode i te nowo posadzone. Wiszą już od października budki lęgowe. Gdy obejrzałem wszystkie filmiki o cięciach, chodziłem jesienią, patrzyłem na drzewa i oceniałem, które gałęzie będę ciąć, nie mogąc już się tego doczekać. Oczywiście podchodząc do drzewka, będę zwracać się do niego tymi słowy: No dzień dobry. Trochę cię przytnę, ale zaopatrzę twoje rany, będzie Ci dobrze, dasz piękne owoce. Wyjdzie to ci na dobre. Będziesz zadowolone. I ja też.
Serdeczności dla Was i całej rodziny.
Wigosław Jakubowicz