Kupiłam sadzonki lawendy, zamiast od razu rozpakować, wsadziłam paczkę do garażu i zapomniałam o niej 🙈. Po otwarciu okazało się, że górne części sadzonek są przemoknięte i raczej kiepsko się prezentują. Pomimo to postanowiłam spróbować je uratować. Na docelowe miejsce w gruncie glinisaste, dodałam sporo piasku, przekopałam i wymieszałam ziemię. Na spód dołków wrzuciłam warstwę żwiru, oczyściłam korzenie sadzonek z ziemi, która była przemoczona i zasypałam nową. Myślicie, że to może się udać? Czy te brzydkie części zielone lawendy, które już zielone nie są, ściąć do zera? Czy opryskać Topsinem i zostawić do wiosny?